Każdy z nas ma jakieś obawy.Boimy się na prawdę wielu rzeczy.Niektóre nasze zmartwienia dla innych mogą okazać się błahostkami,ale prawda jest taka,iż każdy z nas ma całkiem inny kłopot i nikt nie zrozumie sytuacji,w jakiej aktualnie się znajdujemy.Jedynym czego wszyscy się obawiamy jest utrata kogoś bliskiego lub choroba.Bez wątpienia osoby,które "tracimy" mają na nas ogromny wpływ,to one w pewnym sensie kstałtują nasze charaktery.Zastanawiałyście się kiedyś jak wyglądałoby wasze życie bez tych wszystkich problemów i kłód rzucanych nam pod nogi przez los? Ja myślę o tym bardzo często. Uważam,że nigdy nie należy wybierać drogi na skróty,problemy są istotnym źródłem naszej wiedzy.Każdy z nas ma jakiś kłopot,ale niewielu z nas potrafi przyznać się do tego,że coś po prostu nam nie wychodzi.Moim dzisiejszym zmartwieniem okazał się być pierwszy trening.Bałam się tego jak zareagują na mój przyjazd piłkarze,którzy już wcześniej mnie poznali.
Camp Nou...to tutaj wszystko się zaczęło...to tutaj wszystko zacznie się po raz drugi.
Z niepewnością udałam się na boisko,na którym można było zauważyć kilku rozgrzewających się zawodników.Usiadłam na trybunach czekając na trenera i resztę zespołu. Przypomniałam sobie,że jeszcze nie zadzwoniłam do Juana i mojej siostry,którzy z pewnością chcieliby wiedzieć co u mnie.
Moja siostra i Mata od roku tworzą na prawdę zgraną parę. Teraz,gdy spodziewają się dziecka stają się jeszcze bardziej opiekuńczy -coraz bardziej mnie to denerwuje. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Tito,zeszłam na dół i stanęłam przed dosyć sporą grupą zawodników.Wiedziałam ,że brakuje jeszcze dwójki z nich,ale nie zważając na to postanowiłam rozpocząć.
-Nazywam się Meredith White i z pewnością wiecie już ,że jestem psychologiem.Przeżyjemy ze sobą wiele radosnych ,ale i smutnych chwil.Przed nami wiele zwycięstw i porażek.Chciałabym,abyśmy wszyscy darzyli się szacunkiem i zaufaniem,które powoli będzie się kształtowało.Wiem,że to trudne,ale liczę na 100% szczerość z waszej strony,sama również mogę ją zapewnić.Uważam,że nawet najbardziej bolesna prawda jest lepsza niż jakiekolwiek kłamstwo.-spojrzałam na Jordiego,który z pewnością chciał coś powiedzieć.
-Mam pytanko Meredith.Czy spóźniania się na treningi też tak bardzo nie lubisz,bo właśnie ktoś dopiero tutaj się pojawił.Chyba już powinienem im współczuć -odparł Alba ukazując przy tym szereg białych ząbków w niezwykle szerokim uśmiechu.
-Cześć Mer!-usłyszałam głos jednego z piłkarzy,a następnie odwróciłam się ku niemu.
-Gerard jeszcze raz się spóźnisz to...-w tym momencie obrońca przytulił mnie mocno powodując przy tym koniec mojej wypowiedzi.
-Oczekiwałem raczej nieco milszego powitania.Czy zdajesz sobie sprawę z tego,że nie kontaktowałaś się z nami przez 2 lata?Teraz tak łatwo Cię stąd nie puścimy. Dzisiaj po treningu zabieram Cię do Shak.Zrobimy jej niespodziankę. Jest jeszcze jedna osoba,z którą powinnaś się przywitać.-Gerard zaśmiał się i skierował wzrok na Cesca.
-Jeszcze raz coś powiesz ,a normalnie Cię zabiję Gerard. Lepiej idź już ćwiczyć,bo Tito nie lubi spóźnialskich.-oznajmiłam i pomachałam mu.
W tym momencie mój wzrok utkwił na postaci Fabregasa. Znowu zobaczyłam jego czekoladowe tęczówki,które nie błyszczały tak jak wcześniej.Piłkarz był lekko zdenerwowany,ale nie byłby sobą gdyby czegoś nie powiedział.
-Cieszę się,że wróciłaś do Barcelony.Witaj w domu Meredith.-odparł Cesc,którego twarz w tak krótkim czasie rozpromieniła się.
Wiedziałam,że z każdą kolejną minutą będzie przybywało mu odwagi i pewności siebie więc postanowiłam szybko zakończyć konwersację.
-Pamiętaj,że wróciłam tylko do Barcelony.Powinieneś już ćwiczyć.-spiorunowałam go wzrokiem,a następnie usiadłam na ławce obok Tito.
-Meredith to Ty byłaś z Fabregasem, prawda? Powinnaś wiedzieć,że on w dalszym stopniu nie potrafi poradzić sobie z twoim odejściem. Od waszego rozstania strasznie się zmienił.Dzisiaj gdy zobaczył Ciebie dostrzegłem w nim dawnego Cesca;Cesca,którego wszystkim brakuje.-trener skierował ku mnie wzrok.
-Byliśmy razem przez rok.Od rozstania minęły 2 lata.Już nic nas nie łączy.Nic nie trwa wiecznie.-wzruszyłam ramionami.
Trening dobiegł końca,do mojego gabinetu nagle ktoś zapukał.Otworzyłam drzwi,przed którymi pojawił się Cesc.
-Mógłbym wejść? Daj mi tylko chwilę,proszę Cię Mer.-ton jego głosu wkazywał na to,że na prawdę zależy mu na tej rozmowie.
-Proszę wejdź.-usiadłam na krześle,a naprzeciw mnie miejsce zajął mój gość.
-Wiesz,że szukałem Cię;chciałem porozmawiać,wyjaśnić Ci wszystko. Szukałem Cię,ale nikt nie chciał powiedzieć mi gdzie mieszkasz.Wiem,że nic nie jest w stanie wynagrodzić Ci tego co przeze mnie przeżyłaś,ale chciałbym Cię przeprosić.Tęsknię za Tobą.-spojrzałam w oczy Cesca,które chyba jeszcze nigdy nie były tak smutne.
-To,że wróciłam do Barcelony nie oznacza tego,że chcę abyśmy spróbowali jeszcze raz.Możesz być pewien,że w pracy będę traktowała Cię tak samo jak innych piłkarzy.Teraz łączy nas jedynie praca w tym samym klubie,nic więcej.Wyjaśniliśmy sobie wszystko ,teraz powinieneś już pójść.-wstałam ,a obok mnie pojawił się Cesc,nagle poczułam delikatny pocałunek na moim czole.
-Jesteś tak samo uparta jak wcześniej. Wiem,że po naszym rozstaniu Tobie również było ciężko i myślę,że między nami nic jeszcze nie jest stracone. Zawsze powtarzałaś mi,że warto walczyć.-odparł wychodząc już z pomieszczenia.
Czy jedno spotkanie cokolwiek zmienić?Czy jedno spotkanie może coś nam uświadomić?Obok Cesca poczułam się bezpiecznie.Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo brakowało mi jego obecności. Wiedziałam,że każdy kolejny dzień będzie coraz większym wyzwaniem,ale czy nie tego właśnie pragnęłam?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym przeprosić za moją nieobecność. Szkoła czasem potrafi totalnie pozbawić nas czasu wolnego. Zaczynam ferie i obiecuję,że będę regularnie dodawała posty. Właśnie w ciągu 2 tygodni planuję napisać całe opowiadanie,a potem je publikować.Jestem bardzo niezadowolona z tego odcinka. Już dawno miałam go napisanego.Wena złapała mnie w pociągu.Moje roztrzepanie nie zna granic i właśnie dzięki niemu zgubiłam kartkę,na której napisan był zdecydowanie lepszy rozdział.
Opowiadanie będzie niezbyt długie -ok. 8 odcinków.Udanych ferii;)
Ja niestety zaczynam ferie dopiero w lutym ;/ Ale życzę Tobie udanych ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał ! Jestem ciekawa co będzie dalej!
Ja też ferie mam dopiero w lutym ale będę bez internetu bo w szpiatlu. Co do notki, fajna. Jak po prostu ubóstwiam Pique i w ogóle magia z nim mam.
OdpowiedzUsuńCzekam na next xD
Weź trochę zmień kolor czcionki na bardziej wyrazisty bo bardzo ciężko się czyta ;D
UsuńHola!
OdpowiedzUsuńFajny blog, zapowiada się ciekawie. Będę tu często zaglądać.:)
Proszę o informowanie mnie o pojawieniu się nowego rozdziału ;)
+ dodaję Twojego bloga do listy tych, które czytam i polecam, uważam, że naprawdę warto.
http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
I bardzo dobrze, że Meredith podchodzi do wszystkiego profesjonalnie i z dystansem... przynajmniej na zewnątrz, bo w środku to niezła bitwa się toczy. Bardzo mi się podobają jej przemyślenia, ciekawie wplatasz je do tekstu.
OdpowiedzUsuńJordi mnie rozwalił, nawet jeśli dostał jedną linijkę, a po Gerardzie widać, że się troszczy. No i Tito jako mędrzec - super!
Dziękuję za info o rozdziale, czekam na kolejny! :)
Swietny rozdzial ;> gerard jest super ;) no i mysle ze cesc powinien walczyc. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Spodobało mi się to co Tito powiedział Meredith, trafnie ocenił sytuację i przede wszystkim był szczery.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :*
Cesc bedzie walczył o Mer, wydaje mi się, że nie odpuści i to mu się ceni. Ale widać, ze bardzo ją zranił i nie łatwo będzie mu na nowo odzyskać jej zaufanie. Jestem ciekawa dalszego rozwoju ;p
OdpowiedzUsuńinformuj mnie o nn;p
a w międzyczasie zapraszam do mnie zraniona-za-mlodu.blogspot.com
liczę, że zostawisz tam swój znak ;p
Będzie ciężko im razem pracować bo oboje coś do siebie jeszcze czują choć widać, że Mer boi się tego uczucia. Wcale się nie dziwię, Cesc ją zranił i boi się że zrobi to ponownie. Czekam na dalszą cześć i zapraszam również do mnie na 7 rozdział jeśli masz ochotę http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to. Widać, że na zewnątrz Meredith jest twarda, ale w środku dużo się dzieje. Jestem ciekawa co takiego zrobił jej Cesc. Jej obawy są słuszne, jeżeli zranił ja raz, może to zrobić i drugi. Czekam na kolejny, z chęcią będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na dziesiąty rozdział, http://separate-dance.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńRozpisałam się nad Gerim i Ceskiem, a tu wersja mobilna postanowiła nie dodać komentarza ._.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, Cesky nie powinien znowu startować do Meredith, a przynajmniej taka jest moja opinia. W końcu zdrada to nie jakaś tam marna błahostka, tylko poważna sprawa. Ale Fabs się łatwo nie poddaje i, zdaje się, kroi nam się niezła afera :D
A przy okazji - jeśli masz chwilę, zapraszam na epilog na http://smak-tygodnia.blogspot.com/ :)
Podoba mi się to jak piszesz. Można się wczuć w to co przeżywają bohaterowie. Wciągnęłam się w akcję i będę tu zaglądać, choć jestem fanką Realu ;) Zapraszam też do siebie na http://ski-not-alone.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńłohoho, opowiadanie już mnie wciągnęło, czekam na kolejne notki :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) http://la-taronja.blogspot.com/
miałaś nadzieje, że wpadnę, to wpadłam.
OdpowiedzUsuńMeredith - pełen profesjonalizm i poświęcenie
Gerard i Cesc - hell yeah!
piszesz w sposób interesujący, szkoda że planujesz tylko 8 odcinków, mam nadzieje że tak cię wciągnie, że stworzysz jeszcze 10 dodatkowych.
zapraszam do siebie
na 7
my-perfect-drug.blogspot.com
Świetny blog, będę tu wpadać :)
OdpowiedzUsuńTymczasem nowy u mnie ...
http://once-fcb.blogspot.com/
http://kksvshsv.blogspot.com/
Świetny blog:)Rozdział cudowny,piszesz naprawdę super!Zapraszam do mnie na 14 rozdział:)http://fcbyeverydaylife.blogspot.com/2013/01/rozdzia-14.html
OdpowiedzUsuńhttp://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnowy rozdział ;p
Ich pierwsze spotkanie nie przebiegło w zbyt przyjemnej atmosferze, ale czego się spodziewać po dwóch latach od zakończenia związku, które dla nich obojga było trudnym przeżyciem...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
Bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuń